
DOWCIPY TYLKO Z OKNAMI
- Hermene Gilda
- Czytelnik
- Posty: 38
- Rejestracja: czw wrz 05, 2002 1:06 pm
DOWCIPY TYLKO Z OKNAMI
Facet otwiera OKNO a tu przechodzi ludzkie pojęcie ... 

- Hermene Gilda
- Czytelnik
- Posty: 38
- Rejestracja: czw wrz 05, 2002 1:06 pm
- Hermene Gilda
- Czytelnik
- Posty: 38
- Rejestracja: czw wrz 05, 2002 1:06 pm
- Hermene Gilda
- Czytelnik
- Posty: 38
- Rejestracja: czw wrz 05, 2002 1:06 pm
Z pamiętnika tresera:
Dzień pierwszy.
Pies nasikał na dywan. Wsadziłem mu pysk w kałużę i wyrzuciłem przez OKNO.
Dzień drugi.
Pies nasikał na dywan. Wsadziłem mu pysk w kałużę i wyrzuciłem przez OKNO.
Dzień trzeci.
Pies nasikał na dywan. Wsadziłem mu pysk w kałużę i wyrzuciłem przez OKNO.
Dzień czwarty.
Pies nasikał na dywan, wsadził pysk w kałużę i wyskoczył przez OKNO.

Dzień pierwszy.
Pies nasikał na dywan. Wsadziłem mu pysk w kałużę i wyrzuciłem przez OKNO.
Dzień drugi.
Pies nasikał na dywan. Wsadziłem mu pysk w kałużę i wyrzuciłem przez OKNO.
Dzień trzeci.
Pies nasikał na dywan. Wsadziłem mu pysk w kałużę i wyrzuciłem przez OKNO.
Dzień czwarty.
Pies nasikał na dywan, wsadził pysk w kałużę i wyskoczył przez OKNO.

- Hermene Gilda
- Czytelnik
- Posty: 38
- Rejestracja: czw wrz 05, 2002 1:06 pm
- Hermene Gilda
- Czytelnik
- Posty: 38
- Rejestracja: czw wrz 05, 2002 1:06 pm
Filip składał właśnie kolejny pocałunek na ustach pani Maryli, gdy ta nagle wskazując palcem OKNO, pisnęła przeraźliwie:
- Mój mąż!!
Uwodziciel spojrzał na przylepioną do szyby, wykrzywioną ze wściekłości twarz mężczyzny i mruknął:
- A to fujara ze mnie! Przecież on już od pół godziny sterczy nieruchomo morda w OKNIE, a ja myślałem, że to jakiś portret rodzinny...

- Mój mąż!!
Uwodziciel spojrzał na przylepioną do szyby, wykrzywioną ze wściekłości twarz mężczyzny i mruknął:
- A to fujara ze mnie! Przecież on już od pół godziny sterczy nieruchomo morda w OKNIE, a ja myślałem, że to jakiś portret rodzinny...

- Hermene Gilda
- Czytelnik
- Posty: 38
- Rejestracja: czw wrz 05, 2002 1:06 pm
dla producentów żaluzji
- Panie Heniu, co pan sobie myśli? Ja wiem, ze pan się niedawno ożenił, żona pana jest wcale, wcale, w dodatku z dobrej rodziny. Ale jak można się tak nieskromnie zachowywać.
- ???
- Mieszkasz pan na parterze, OKIEN pan wieczorami nie zasłaniasz i takie hopki pan z żona wyprawiasz po stole, wersalce, w całym mieszkaniu, ze od paru dni ludzie się gromadzą przed pańskimi OKNAMI. Nie wstyd panu?
- Panie Kazimierzu, jak ja panu coś powiem, to pan ze śmiechu pęknie.
- ???
- Ja dopiero dziś rano wróciłem z Gdańska.
- ???
- Mieszkasz pan na parterze, OKIEN pan wieczorami nie zasłaniasz i takie hopki pan z żona wyprawiasz po stole, wersalce, w całym mieszkaniu, ze od paru dni ludzie się gromadzą przed pańskimi OKNAMI. Nie wstyd panu?
- Panie Kazimierzu, jak ja panu coś powiem, to pan ze śmiechu pęknie.
- ???
- Ja dopiero dziś rano wróciłem z Gdańska.
Kawał dnia
Przychodzi facet do knajpy siada pod OKNEM i woła:
- Barman 100 wódki-szybko.
Wypija i siedzi z miną zbitego psa. Podchodzi do niego barman
i pyta, co się stało.
- Panie, tragedia. Właśnie dowiedziałem się, że mój starszy
brat jest gejem
Poużalali się wspólnie i facet poszedł do domu. Przychodzi
następnego dnia do tej samej knajpy sidada pod tymsamyma OKNEM i zamawia dwie setki wódki.
Wypija jednym haustem. Podchodzi barman i pyta, co się stało.
- Panie jeszcze większa tragedia. Okazało się, że mój młodszy
brat jest gejem.
Poużalali się i poszedł do domu. Wraca na trzeci dzień siada pod tym samym OKNEM i
zamawia trzy setki wódki. Wypija jednym haustem, podchodzi
barman i pyta:
- Wiem, że to nie moja sprawa, ale czy w Pana rodzinie jest
ktoś kto lubi kobiety?
- Tak-żona....!!!
hi hi hi
- Barman 100 wódki-szybko.
Wypija i siedzi z miną zbitego psa. Podchodzi do niego barman
i pyta, co się stało.
- Panie, tragedia. Właśnie dowiedziałem się, że mój starszy
brat jest gejem
Poużalali się wspólnie i facet poszedł do domu. Przychodzi
następnego dnia do tej samej knajpy sidada pod tymsamyma OKNEM i zamawia dwie setki wódki.
Wypija jednym haustem. Podchodzi barman i pyta, co się stało.
- Panie jeszcze większa tragedia. Okazało się, że mój młodszy
brat jest gejem.
Poużalali się i poszedł do domu. Wraca na trzeci dzień siada pod tym samym OKNEM i
zamawia trzy setki wódki. Wypija jednym haustem, podchodzi
barman i pyta:
- Wiem, że to nie moja sprawa, ale czy w Pana rodzinie jest
ktoś kto lubi kobiety?
- Tak-żona....!!!
hi hi hi
Pod oknem
Dwóch gości popija sobie winko pod OKNEM koło sklepu.
Nagle podjeżdża elegancki samochód z którego wysiada jakieś zamożne małżeństwo. Kupują w sklepie niegazowaną wodę mineralną i zaczynają sobie popijać.
* Popatrz - mówi jeden z pijaczkow - Piją wodę!
* No - mówi drugi - Jak zwierzęta...
życze wszystkim udanego dnia.
Nagle podjeżdża elegancki samochód z którego wysiada jakieś zamożne małżeństwo. Kupują w sklepie niegazowaną wodę mineralną i zaczynają sobie popijać.
* Popatrz - mówi jeden z pijaczkow - Piją wodę!
* No - mówi drugi - Jak zwierzęta...
życze wszystkim udanego dnia.
Kwały na weekend
Pijani studenci podchodzą do taksówkarza i mówią do nie go przez OKNO:
- Panie kochany, zawieziesz nas pan do akademika za dychę?
- Coście zwariowali, nie opłaca się!
- A za trzy, cztery?
- Dobra, wsiadajcie
Podjeżdżają pod akademik.
- Jesteśmy na miejscu - mówi taksówkarz.
Jeden student odwraca się do kolegów i mówi:
- No to chłopaki trzy, cztery...
- Dzięęęękuuuuujeeeemyyy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Podaje Polska Agencja Prasowa
Leper ma nieaktualny paszport i chyba zostanie w domu i będzie mył OKNA hi hi hi
- Panie kochany, zawieziesz nas pan do akademika za dychę?
- Coście zwariowali, nie opłaca się!
- A za trzy, cztery?
- Dobra, wsiadajcie
Podjeżdżają pod akademik.
- Jesteśmy na miejscu - mówi taksówkarz.
Jeden student odwraca się do kolegów i mówi:
- No to chłopaki trzy, cztery...
- Dzięęęękuuuuujeeeemyyy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Podaje Polska Agencja Prasowa
Leper ma nieaktualny paszport i chyba zostanie w domu i będzie mył OKNA hi hi hi
Chorobliwie nieśmiały chlopak siedzi w barze przy stoliku pod OKNEM. Nagle dostrzegl piekna dziewczyne.
Przez godzinę zbierał się, wreszcie podszedł do niej i zapytał cicho:
- Czy możemy chwile porozmawiać?
Dziewczyna popatrzyła na niego i wrzasnęła:
- Nie! Chce się z Tobą przespać!!!
Wszyscy w knajpie zamilkli i zaczęli im się przyglądać. Przerażony chłopak wrócił chyłkiem do stolika. Po chwili dziewczyna podchodzi do niego i przeprasza:
- Jestem studentka psychologii i badam jak ludzie zachowują się w kłopotliwych sytuacjach.
Na to chłopak ile sił w płucach:
- Dwie stówy Ci wystarcza !?!
Przez godzinę zbierał się, wreszcie podszedł do niej i zapytał cicho:
- Czy możemy chwile porozmawiać?
Dziewczyna popatrzyła na niego i wrzasnęła:
- Nie! Chce się z Tobą przespać!!!
Wszyscy w knajpie zamilkli i zaczęli im się przyglądać. Przerażony chłopak wrócił chyłkiem do stolika. Po chwili dziewczyna podchodzi do niego i przeprasza:
- Jestem studentka psychologii i badam jak ludzie zachowują się w kłopotliwych sytuacjach.
Na to chłopak ile sił w płucach:
- Dwie stówy Ci wystarcza !?!
Blondynka niechcący zatrzasnęła drzwi samochodu, zostawiając w środku kluczyki w stacyjce. Na szczęście zostawiła lekko uchylone okno. Poszła więc na najbliższą stację benzynową poprosiła ekspedienta o długi drucik za pomocą którego spróbuje wyciągnąć kluczyk.
Po chwili na stację benzynową wpada mężczyzna i śmieje się do rozpuku.
Ekspedient pyta co go tak rozbawiło, więc mężczyzna opowiada jak blondynka próbuje drucikiem wyciągnąć uwięziony kluczyk. Ekspedient zauważył, że nie ma w tym nic śmiesznego, że to bardzo dobry pomysł i że pierwszy raz w życiu spotkał tak inteligentną blondynkę. Na to odparł drugi mężczyzna:
- Owszem, ale druga siedzi w środku i mówi: trochę w prawo, trochę w lewo...
Po chwili na stację benzynową wpada mężczyzna i śmieje się do rozpuku.
Ekspedient pyta co go tak rozbawiło, więc mężczyzna opowiada jak blondynka próbuje drucikiem wyciągnąć uwięziony kluczyk. Ekspedient zauważył, że nie ma w tym nic śmiesznego, że to bardzo dobry pomysł i że pierwszy raz w życiu spotkał tak inteligentną blondynkę. Na to odparł drugi mężczyzna:
- Owszem, ale druga siedzi w środku i mówi: trochę w prawo, trochę w lewo...
- Hermene Gilda
- Czytelnik
- Posty: 38
- Rejestracja: czw wrz 05, 2002 1:06 pm
Do pewnej wioski przyjechal kiedyś prelegent i mowi:
- chłopy, widzicie to drzewo
- widzimy
- a widzicie te krowy za oknem?
- widzimy
- a widzieliscie pana Boga?
- ni
- No...to znaczy, ze Pana Boga nie ma.
Na to wstał chłop, mieszkaniec wioski i mówi:
- chopy, widzicie ta krowa za oknem?
- widzimy
- widzicie Maruchowa jak godo z soltysem?
- widzimy
- a widzieliscie rozum pana prelegenta?
- ni
- to znaczy, ze pan prelegent rozumu nie ma

- chłopy, widzicie to drzewo
- widzimy
- a widzicie te krowy za oknem?
- widzimy
- a widzieliscie pana Boga?
- ni
- No...to znaczy, ze Pana Boga nie ma.
Na to wstał chłop, mieszkaniec wioski i mówi:
- chopy, widzicie ta krowa za oknem?
- widzimy
- widzicie Maruchowa jak godo z soltysem?
- widzimy
- a widzieliscie rozum pana prelegenta?
- ni
- to znaczy, ze pan prelegent rozumu nie ma

Rozprawa w sadzie. Zeznaje oskarzony (mysliwy):
- Mowie sobie - pojde zapolowac. Wygladam przez okno- sniegu od cholery, wiec pociagam z piesiowki, biore strzelbe i wychodze. Ide sobie przez las, zimno jak cholera, wiec sobie pociagam z piersiowki i szukam zwierzyny. I tak sobie ide, ide, pociagam z piersiowki, zeby wiedziec jak daleko zaszedlem, az tu nagle patrze, a na drzewie siedzi kukulka i kuka, no to wypalilem.
Zeznaje poszkodowany (jakala):
- I-Ide S-Sobie p-przez l-las, az n-nagle w-widz-dze, i-idzie p-pijan-ny
m-mys-sliw-wy i s-strze-eela. N-no to wl-laz-zlem na d-drzewo i
k-k-krzy-ycze: KU...KU...KU...KU...RWA NIE STRZELAJ!!!...
- Mowie sobie - pojde zapolowac. Wygladam przez okno- sniegu od cholery, wiec pociagam z piesiowki, biore strzelbe i wychodze. Ide sobie przez las, zimno jak cholera, wiec sobie pociagam z piersiowki i szukam zwierzyny. I tak sobie ide, ide, pociagam z piersiowki, zeby wiedziec jak daleko zaszedlem, az tu nagle patrze, a na drzewie siedzi kukulka i kuka, no to wypalilem.
Zeznaje poszkodowany (jakala):
- I-Ide S-Sobie p-przez l-las, az n-nagle w-widz-dze, i-idzie p-pijan-ny
m-mys-sliw-wy i s-strze-eela. N-no to wl-laz-zlem na d-drzewo i
k-k-krzy-ycze: KU...KU...KU...KU...RWA NIE STRZELAJ!!!...
Stoi zawiany gość po latarnią i krzyczy:
- Tadziu otwórz, no otwórz, przecież się umówiliśmy, że do ciebie
przyjdę, Tadziuuuuu...
Podchodzi policjant i pyta:
- A co to tak stoimy i krzyczymy, co?
- Umówiłem się z Tadziem, a teraz Tadziu nie chce mnie wpuścić.
Policjant wyjął pałeczkę, uderzył kilka razy w latarnię i krzyknął
stanowczo:
- Panie Tadeuszu, proszę otworzyć, przecież widzimy, że się świeci w oknie.
- Tadziu otwórz, no otwórz, przecież się umówiliśmy, że do ciebie
przyjdę, Tadziuuuuu...
Podchodzi policjant i pyta:
- A co to tak stoimy i krzyczymy, co?
- Umówiłem się z Tadziem, a teraz Tadziu nie chce mnie wpuścić.
Policjant wyjął pałeczkę, uderzył kilka razy w latarnię i krzyknął
stanowczo:
- Panie Tadeuszu, proszę otworzyć, przecież widzimy, że się świeci w oknie.
Zona nie poznaje meza, który wrócil z wyprawy do dżungli: jest smutny, nie odzywa sie, patrzy smetnie za okno.
Po dlugich namowach maz wyznaje, ze w dzungli zgwalcil go goryl.
- Nie martw sie kochanie - mówi zona - nikt sie nie dowie.
Wiemy o tym tylko ja i ty, a goryl przeciez nie mówi.
- No wlasnie - odpowiada smetnym glosem maz
- Nie mówi, nie pisze, nie dzwoni...
Po dlugich namowach maz wyznaje, ze w dzungli zgwalcil go goryl.
- Nie martw sie kochanie - mówi zona - nikt sie nie dowie.
Wiemy o tym tylko ja i ty, a goryl przeciez nie mówi.
- No wlasnie - odpowiada smetnym glosem maz
- Nie mówi, nie pisze, nie dzwoni...
Rzecz dzieje się w fabryce okien
Poniedziałek:
Sala operacyjna, ok. 10 stanowisk. Na każdym, za komputerem, siedzi ze wzrokiem wpatrzonym w ekran pracownik i .. opracowuje zlecenia. I tak przez cały dzień, aż... nadchodzi godz. 16.00. Nagle zza jednego biurka zrywa sie pracownik, w pośpiechu pakuje do torby swoje rzeczy i .... wychodzi!!!! Pozostali patrzą ze zdziwieniem na odchodzącą postać.
Wtorek:
Ta sama sala operacyjna, ... nadchodzi godz. 16.00. Nagle zza jednego biurka zrywa sie ten sam pracownik, w pośpiechu pakuje do torby swoje rzeczy i .... wychodzi!!!! Pozostali patrzą ze zdziwieniem na odchodzącą postać a jeden mówi: Co on tak sobie pracę skraca, my musimy za niego wszystko robić a on po prostu .. wychodzi!!!!!
Środa, czwartek - sytuacja sie powtarza a koledzy z sali są coraz bardziej zdenerwowani....
Piątek
Ta sama sala operacyjna, ... nadchodzi godz. 16.00. Nagle zza jednego biurka zrywa sie ten sam pracownik, w pośpiechu pakuje do torby swoje rzeczy i .... chce wyjść!!!! Na drodze staje mu jednak jeden z kolegów i mówi: "Co ty sobie wyobrażasz, codziennie wychodzisz sobie z pracy a my musimy za ciebie harować!!!!!
Skruszony uciekinier na to: "Przepraszam, mam urlop"
Poniedziałek:
Sala operacyjna, ok. 10 stanowisk. Na każdym, za komputerem, siedzi ze wzrokiem wpatrzonym w ekran pracownik i .. opracowuje zlecenia. I tak przez cały dzień, aż... nadchodzi godz. 16.00. Nagle zza jednego biurka zrywa sie pracownik, w pośpiechu pakuje do torby swoje rzeczy i .... wychodzi!!!! Pozostali patrzą ze zdziwieniem na odchodzącą postać.
Wtorek:
Ta sama sala operacyjna, ... nadchodzi godz. 16.00. Nagle zza jednego biurka zrywa sie ten sam pracownik, w pośpiechu pakuje do torby swoje rzeczy i .... wychodzi!!!! Pozostali patrzą ze zdziwieniem na odchodzącą postać a jeden mówi: Co on tak sobie pracę skraca, my musimy za niego wszystko robić a on po prostu .. wychodzi!!!!!
Środa, czwartek - sytuacja sie powtarza a koledzy z sali są coraz bardziej zdenerwowani....
Piątek
Ta sama sala operacyjna, ... nadchodzi godz. 16.00. Nagle zza jednego biurka zrywa sie ten sam pracownik, w pośpiechu pakuje do torby swoje rzeczy i .... chce wyjść!!!! Na drodze staje mu jednak jeden z kolegów i mówi: "Co ty sobie wyobrażasz, codziennie wychodzisz sobie z pracy a my musimy za ciebie harować!!!!!
Skruszony uciekinier na to: "Przepraszam, mam urlop"
Lekarz ginekolog postanowił zmienić zajęcie - znudziło mu się zaglądać
tam, gdzie se pojeździć nie może, więc postanowił otworzyć warsztat
samochodowy - stację full wypas, ale potrzebne były odpowiednie kwalifikacje, a więc pan doktorek musiał zaliczyć następujący egzamin - należy rozebrać na części i ponownie złożyć samochód marki np. Polonez.
Kryteria oceny:
max. 50 pkt. za rozłożenie auta
max. 50 pkt. za złożenie auta.
Pan doktor zabiera się do roboty i ... już po wszystkim staje przed komisją, która obserwowała go przez OKNO warsztatu i ... otrzymuje 150 pkt. W celu wyjaśnienia podszedł do szanownej komisji z pytaniem:
- szanowni państwo dlaczego otrzymałem 150 pkt. kiedy maksymalna punktacja
wynosi 100 pkt. ??
Na to komisja:
- drogi panie, otrzymuje pan 50 pkt. za prawidłowe rozebranie samochodu, 50
pkt. za złożenie samochodu, a komisja postanowiła nagrodzić pana
dodatkowo 50 pkt. za to, że wszystko zrobił pan przez rurę wydechową.
tam, gdzie se pojeździć nie może, więc postanowił otworzyć warsztat
samochodowy - stację full wypas, ale potrzebne były odpowiednie kwalifikacje, a więc pan doktorek musiał zaliczyć następujący egzamin - należy rozebrać na części i ponownie złożyć samochód marki np. Polonez.
Kryteria oceny:
max. 50 pkt. za rozłożenie auta
max. 50 pkt. za złożenie auta.
Pan doktor zabiera się do roboty i ... już po wszystkim staje przed komisją, która obserwowała go przez OKNO warsztatu i ... otrzymuje 150 pkt. W celu wyjaśnienia podszedł do szanownej komisji z pytaniem:
- szanowni państwo dlaczego otrzymałem 150 pkt. kiedy maksymalna punktacja
wynosi 100 pkt. ??
Na to komisja:
- drogi panie, otrzymuje pan 50 pkt. za prawidłowe rozebranie samochodu, 50
pkt. za złożenie samochodu, a komisja postanowiła nagrodzić pana
dodatkowo 50 pkt. za to, że wszystko zrobił pan przez rurę wydechową.
Święty Mikołaj przyleciał do Etiopii. Na lotnisku, jeszcze z samolotu, widzi przez OKNO jak wita go gromada dzieci machając słabowicie raczkami.
* Czemu one tak machają bez entuzjazmu - pyta Swięty Mikołaj.
* Bo nie jadły - podpowiada mu sekretarz.
* Nie jadły, to nie będzie prezentów - odpowiada stanowczo Mikołaj
* Czemu one tak machają bez entuzjazmu - pyta Swięty Mikołaj.
* Bo nie jadły - podpowiada mu sekretarz.
* Nie jadły, to nie będzie prezentów - odpowiada stanowczo Mikołaj
Nie wszystko da sie wytłumaczyć!
Przychodzi facet do baru, siada jakiś smutny, więc barman pyta: Co pan dziśiaj taki smutny? A facet na to: wie pan, nie wszystko da się wytłumaczyć. Idę sobie rano do obory wydoić krowę, doję sobie doję (k...., nie wszystko da sie wytłumaczyć) udoiłem juz wiaderko, a ta krowa jak nie majtnie nogą(k...., nie wszystko da się wytłumaczyć) wylała całe wiadro na podłogę. Nic, wziąłem kawałek sznurka przywiazalem jej nogę do belki od sufitu i doję dalej, udoiłem juz prawie wiaderko, a ta jak nie majtnie druga nogą (k...., nie wszystko da się wytłumaczyć) i znów wylała. Nic, myślę sobie, znalazłem jeszcze jeden sznurek przywiązałem drugą nogę i tu uwaga do klamki od... okna i doję dalej(k...., nie wszystko da sie wytłumaczyć) a ta krowa jak nie majtnie ogonem i znów wylała całe wiadro. Nie znalazłem juz więcej sznurka, więc zdjąłem pasek od spodni i przywiązalem jej ogon i doję dalej, aż tu nagle wchodzi żona, ja wstaję - spodnie mi zleciały(k...., nie wszystko da sie wytłumaczyć)
Przychodzi facet do baru, siada jakiś smutny, więc barman pyta: Co pan dziśiaj taki smutny? A facet na to: wie pan, nie wszystko da się wytłumaczyć. Idę sobie rano do obory wydoić krowę, doję sobie doję (k...., nie wszystko da sie wytłumaczyć) udoiłem juz wiaderko, a ta krowa jak nie majtnie nogą(k...., nie wszystko da się wytłumaczyć) wylała całe wiadro na podłogę. Nic, wziąłem kawałek sznurka przywiazalem jej nogę do belki od sufitu i doję dalej, udoiłem juz prawie wiaderko, a ta jak nie majtnie druga nogą (k...., nie wszystko da się wytłumaczyć) i znów wylała. Nic, myślę sobie, znalazłem jeszcze jeden sznurek przywiązałem drugą nogę i tu uwaga do klamki od... okna i doję dalej(k...., nie wszystko da sie wytłumaczyć) a ta krowa jak nie majtnie ogonem i znów wylała całe wiadro. Nie znalazłem juz więcej sznurka, więc zdjąłem pasek od spodni i przywiązalem jej ogon i doję dalej, aż tu nagle wchodzi żona, ja wstaję - spodnie mi zleciały(k...., nie wszystko da sie wytłumaczyć)
to może nie jest z oknam, lecz z budownictwem:
- List osoby poszkodowanej w wypadku przy pracy, nadeslany do zakladu ubezpieczen jako odpowiedz na prosbe o udzielenie blizszych informacji dotyczacych okolicznosci wypadku:
Szanowni panstwo!
W raporcie z wypadku jako przyczyne wypadku podalem: "próba samodzielnego wykonania pracy". W liscie stwierdzili Panstwo, ze powinienem podac pelniejsze wyjasnienie. Sadze, ze ponizsze szczególy beda wystarczajace.
Jestem z zawodu murarzem. W dniu wypadku pracowalem sam na dachu nowego, trzypietrowego budynku. Kiedy zakonczylem prace, stwierdzilem, ze mam ponad 150 kilogramów cegiel porozrzucanych wokolo. Zdecydowalem nie znosic ich na dól pojedynczo, lecz spuscic je na dól w beczce, uzywajac liny na bloku przytwierdzonym do sciany na trzecim pietrze budynku. Po zabezpieczeniu liny na dole wszedlem na dach i zawiesilem na niej beczke zaladowana ceglami. Potem zszedlem na dól i odwiazalem line, a nastepnie, trzymajac ja mocno, zaczalem powoli opuszczac 150-kilowy ciezar.
W raporcie o wypadku napisalem, ze waze 80 kilogramów. Mozecie sobie Panstwo wyobrazic, jak duze bylo moje zaskoczenie naglym szarpnieciem do góry - stracilem orientacje, nie puscilem jednak liny. Nie musze dodawac, ze ruszylem do góry w raczej szybkim tempie, po scianie budynku. W polowie drugiego pietra spotkalem sie z opadajaca beczka - to tlumaczy peknieta czaszke oraz zlamany obojczyk. Zwolnilem troche z powodu beczki, ale kontynuowalem gwaltowne wciaganie, nie zatrzymujac sie, az kostki mojej prawej reki nie weszly w blok. Na szczescie pozostalem przytomny i bylem w stanie nadal trzymac mocno line pomimo bólu i ran. W tym samym czasie beczka z ceglami uderzyla o ziemie. W wyniku uderzenia jej dno peklo, a zawartosc wypadla. Pozbawiona cegiel beczka wazyla juz tylko 25 kilogramów. Przypominam, ze ja waze 80 kilogramów, wiec w tej sytuacji zaczalem gwaltownie spadac, i w polowie drugiego pietra ponownie spotkalem sie z beczka, która tym razem wznosila sie do góry. W efekcie mam pekniete kostki i rany szarpane nóg. Spotkanie to opóznilo mój upadek na tyle, ze odnioslem mniej obrazen przy upadku na stos cegiel - zlamane tylko trzy zebra.
Z przykroscia musze stwierdzic, ze gdy lezalem obolaly na ceglach, nie moglem wstac, ani sie poruszac, a ponadto przestalem trzezwo myslec i puscilem line. Pusta beczka wazaca wiecej niz lina, spadla na dól i polamala mi nogi.
Mam nadzieje, ze udzielilem Panstwu wyczerpujacych odpowiedzi potrzebnych do zakonczenia postepowania w mojej sprawie. Teraz juz Panstwo zapewne rozumieja, w jakich okolicznosciach wydarzyl sie mój wypadek.
Pozdrowienia.
Przychodzi baba do dealera okien
Przychodzi baba do dealera okien i mówi:
-Chciałabym kupić dobre i tanie okno.
Na co sprzedawca odpowiada:
-To musi pani kupić dwa okna.
-Chciałabym kupić dobre i tanie okno.
Na co sprzedawca odpowiada:
-To musi pani kupić dwa okna.

Pozdrawiam
Re: Przychodzi baba do dealera okien
tupak111 pisze:Przychodzi baba do dealera okien i mówi:
-Chciałabym kupić dobre i tanie okno.
Na co sprzedawca odpowiada:
-To musi pani kupić dwa okna.
OK.
Dobrodziejstwo automatycznego pilota
Dowcip sposorowany przes PEFRON
Samolot gotowy do odlotu. Nie ma pilotów. Stewardessy roznoszą drinki, uspakajają, że wszystko będzie na czas, wreszcie przez OKNO widać dwóch panów w mundurach pilotów jak idą przez płytę lotniska w ciemnych okularach - jeden z psem przewodnikiem, drugi z białą laską. Wsiadają. Za chwilę ruszają silniki, samolot z wolna wtacza sie na pas startowy, siniki zwiekszają obroty, za chwilę jeszcze raz zwiekszają obroty ( wyją maksymalnie ) samolot nabiera pełnej prędkości startowej, toczy się po pasie startowym, zbliża się do jego końca , 700metrów do końca - ciągle się nie odrywa, 500 metrów do końca- wciąż sunie po ziemi, jest już na samym końcu - wówczas wszyscy pasażerowie w krzyk! i samolot w ostatniej chwili idzie w górę. Po osiągnieciu pułapu piloci rozluźniają pasy i jeden mówi do drugiego: Wiesz Władek, jak oni kiedyś nie zakrzykną - to my się naprawdę rozwalimy !
Samolot gotowy do odlotu. Nie ma pilotów. Stewardessy roznoszą drinki, uspakajają, że wszystko będzie na czas, wreszcie przez OKNO widać dwóch panów w mundurach pilotów jak idą przez płytę lotniska w ciemnych okularach - jeden z psem przewodnikiem, drugi z białą laską. Wsiadają. Za chwilę ruszają silniki, samolot z wolna wtacza sie na pas startowy, siniki zwiekszają obroty, za chwilę jeszcze raz zwiekszają obroty ( wyją maksymalnie ) samolot nabiera pełnej prędkości startowej, toczy się po pasie startowym, zbliża się do jego końca , 700metrów do końca - ciągle się nie odrywa, 500 metrów do końca- wciąż sunie po ziemi, jest już na samym końcu - wówczas wszyscy pasażerowie w krzyk! i samolot w ostatniej chwili idzie w górę. Po osiągnieciu pułapu piloci rozluźniają pasy i jeden mówi do drugiego: Wiesz Władek, jak oni kiedyś nie zakrzykną - to my się naprawdę rozwalimy !
Szkola marketingu!
Na przyjeciu widzisz fantastyczna dziewczyne. Podchodzisz do niej i mówisz:
- jestem swietny w lózku.
To sie nazywa marketing bezposredni.
Jestes na przyjeciu z przyjaciólmi i widzisz fantastyczna dziewczyne. Jeden z twoich przyjaciól podchodzi do niej i mówi:
- on jest swietny w lózku.
To sie nazywa reklama.
Widzisz fantastyczna dziewczyne na przyjeciu. Podchodzisz do niej i prosisz o jej numer telefonu. Nastepnego dnia dzwonisz do niej i mówisz:
- hej, jestem swietny w lózku.
To sie nazywa telemarketing.
Jestes na przyjeciu i widzisz fantastyczna dziewczyne. Wstajesz, poprawiasz krawat, podchodzisz do niej i nalewasz jej drinka. Przepuszczasz ja w drzwiach, podnosisz torebke, kiedy ja upusci, odwozisz do domu, a potem mówisz:
- a tak przy okazji: jestem swietny w lózku.
To sie nazywa Public Relations.
Jestes na przyjeciu i widzisz fantastyczna dziewczyne. Podchodzi ona do ciebie i mówi:
- slyszalam, ze jestes fantastyczny wlózku.
To sie nazywa marka
Niedźwiadek kupił motorek. Zadowolony jedzie przez las i
spotkał zajączka. Pyta się:
- Ty, zając, chcesz się przejechać?
- No pewnie.
- Wsiadaj.
Jadą przez las 40 na godzinę, 50, 60. Nagle niedźwiadek poczuł mocny uścisk i mokro. Pyta się:
- Ty, zając, zlałeś się ze strachu?
Na to zajączek ze spuszczoną głową.
- Tak, zlałem się. Jechałeś bardzo szybko i się bałem.
Zając postanowił się odegrać. Zapożyczył się i kupił szybszy motorek. Szukał niedźwiadka. W końcu szczęśliwy znalazł. I pyta się:
- Ty, niedźwiedź, chcesz się przejechać?
- No pewnie.
Jadą przez las 40 na godzinę 50, 60, 70, 80. Nagle zajączek poczuł mocny uścisk i mokro. Szczęśliwy pyta się niedźwiadka:
- Ty, niedźwiedź, zlałeś się ze strachu?
Na to niedźwiadek ze spuszczoną głową:
- Tak, zlałem się. Jechałeś bardzo szybko i się bałem.
Zając szczęśliwy odpowiada.
- No to się zaraz zesrasz, bo nie mogę dosięgnąć do hamulca.
Na przyjeciu widzisz fantastyczna dziewczyne. Podchodzisz do niej i mówisz:
- jestem swietny w lózku.
To sie nazywa marketing bezposredni.
Jestes na przyjeciu z przyjaciólmi i widzisz fantastyczna dziewczyne. Jeden z twoich przyjaciól podchodzi do niej i mówi:
- on jest swietny w lózku.
To sie nazywa reklama.
Widzisz fantastyczna dziewczyne na przyjeciu. Podchodzisz do niej i prosisz o jej numer telefonu. Nastepnego dnia dzwonisz do niej i mówisz:
- hej, jestem swietny w lózku.
To sie nazywa telemarketing.
Jestes na przyjeciu i widzisz fantastyczna dziewczyne. Wstajesz, poprawiasz krawat, podchodzisz do niej i nalewasz jej drinka. Przepuszczasz ja w drzwiach, podnosisz torebke, kiedy ja upusci, odwozisz do domu, a potem mówisz:
- a tak przy okazji: jestem swietny w lózku.
To sie nazywa Public Relations.
Jestes na przyjeciu i widzisz fantastyczna dziewczyne. Podchodzi ona do ciebie i mówi:
- slyszalam, ze jestes fantastyczny wlózku.
To sie nazywa marka
Niedźwiadek kupił motorek. Zadowolony jedzie przez las i
spotkał zajączka. Pyta się:
- Ty, zając, chcesz się przejechać?
- No pewnie.
- Wsiadaj.
Jadą przez las 40 na godzinę, 50, 60. Nagle niedźwiadek poczuł mocny uścisk i mokro. Pyta się:
- Ty, zając, zlałeś się ze strachu?
Na to zajączek ze spuszczoną głową.
- Tak, zlałem się. Jechałeś bardzo szybko i się bałem.
Zając postanowił się odegrać. Zapożyczył się i kupił szybszy motorek. Szukał niedźwiadka. W końcu szczęśliwy znalazł. I pyta się:
- Ty, niedźwiedź, chcesz się przejechać?
- No pewnie.
Jadą przez las 40 na godzinę 50, 60, 70, 80. Nagle zajączek poczuł mocny uścisk i mokro. Szczęśliwy pyta się niedźwiadka:
- Ty, niedźwiedź, zlałeś się ze strachu?
Na to niedźwiadek ze spuszczoną głową:
- Tak, zlałem się. Jechałeś bardzo szybko i się bałem.
Zając szczęśliwy odpowiada.
- No to się zaraz zesrasz, bo nie mogę dosięgnąć do hamulca.
przy oknie
Dwaj Rosjanie jadą pociągiem transsyberyjskim, siedzą PRZY OKNIE naprzeciwko siebie i milczą. W pewnym momencie wyszli na korytarz zapalić.
Jeden mowi:
- O Zdrastwuj, kuda jedjosz
Drugi:
- O Ja jedu iz Maskwy w Nowysybirsk
A pierwszy na to:
- O Charaszo, a ja jedu iz Nowowosybirska w Maskwu...
Pala dalej patrząc się w zamyśleniu w OKNO i w pewnej chwili jeden z
nich mówi z zachwytem w glosie:
Wot k...a tiechnika!
Jeden mowi:
- O Zdrastwuj, kuda jedjosz
Drugi:
- O Ja jedu iz Maskwy w Nowysybirsk
A pierwszy na to:
- O Charaszo, a ja jedu iz Nowowosybirska w Maskwu...
Pala dalej patrząc się w zamyśleniu w OKNO i w pewnej chwili jeden z
nich mówi z zachwytem w glosie:
Wot k...a tiechnika!

Andrzej
Re: przy oknie
Temat: Trzy przypadki z zarzadzania przedsiebiorstwem
- PRZYPADEK 1
Para narzeczonych spaceruje w parku. Kiedy mijają grupę
emerytów, ci zaczynają mruczeć:
- "Co tam rączka za rączkę! Zabierz ją lepiej do motelu,
lalusiu!"
Chłopak bardzo zakłopotany, udaje że nic nie słyszy.
Przechodzą koło placu budowy, skąd dobiegają ich krzyki
robotników:
- "Te oferma! Przestań się przechadzać! Zaprowadź ją do
ciemnego kąta i przeleć."
Jeszcze bardziej zakłopotany, chłopak udaje dalej że nic nie
słyszy.
W końcu odprowadza dziewczynę do domu i żegna się z nią:
- "Do jutra kochanie".
Ona:
- "Oczywiście, do jutra, głuchy kołku".
WNIOSEK:
Słuchaj i wdrażaj rady zewnętrznych konsultantów. To ludzie z
doświadczeniem. Jeśli tego nie zrobisz twój wizerunek
profesjonalisty może na tym ucierpieć.
PRZYPADEK 2
Więzień skazany na dożywocie za zabójstwo ucieka z więzienia.
W trakcie ucieczki chowa się w domu, w którym śpi młode małżeństwo.
Zabójca przywiązuje mężczyzną do krzesła a kobietę do łóżka.
Następnie na kilka sekund zbliża swoją twarz do piersi
kobiety, po czym wychodzi. Mąż przesuwając krzesło, natychmiast zbliża się do
żony i mówi:
- "Kochanie, ten facet od lat nie widział kobiety. Widziałem,
Że całował cię po piersiach.
Korzystając z okazji, że na chwilę wyszedł, chciałem ci
powiedzieć, żebyś robiła wszystko, co każe.
Jeśli będzie się chciał z tobą kochać, nie odmawiaj, a nawet
sprawiaj wrażenie, że ci się podoba. Nasze życie od tego zależy. Bądź
dzielna. Kocham cię".
- "Oczywiście. - odpowiada kobieta - Cieszę się, że tak to
Właśnie widzisz.
Rzeczywiście od lat nie widział kobiety. Ale dla twojej
informacji, nie całował mnie w piersi.
Zbliżył się, aby wyszeptać mi do ucha, że bardzo mu się
podobasz i zapytał, w którym miejscu w łazience mamy wazelinę. Bądź dzielny.
Kocham cię."
WNIOSEK:
Brak informacji, może doprowadzić do poważnych konsekwencji. Aktualne
informacje są podstawą zwycięstwa w ataku dzikiej konkurencji i uniknięcia
nieprzyjemnych niespodzianek.
PRZYPADEK 3
Do apteki wchodzi młody człowiek i pyta:
- "Mógłby mi pan magister sprzedać prezerwatywę. Moja narzeczona zaprosiła
mnie na kolację do domu.
Chodzimy ze sobą już trzy miesiące i robi się coraz goręcej.
Myślę, że dzisiaj wieczorem dam jej spróbować ciasteczko."
Farmaceuta daje mu prezerwatywę i młody człowiek wychodzi. Po
chwili wraca i mówi:
- "Niech mi pan da jeszcze jedną. Siostra narzeczonej to
Niezła pupcia.
Nieraz rozchylała przede mną nogi, czasem widziałem nawet majteczki.
Wydaje mi się, że i ona coś chce, a idę do nich do domu dzisiaj
wieczorem ... no wie pan...."
Farmaceuta wydaje mu drugą prezerwatywę. Po chwili młodzieniec
wraca ponownie:
- "A może jeszcze jedną, bo matka narzeczonej też niczego
sobie. Ociera się o mnie kiedy przechodzę, a że idę do nich wieczorem do domu,
no to wie pan ..."
Wieczorem przy kolacji chłopak siedzi za stołem obok narzeczonej, a po
drugiej stronie stołu siostra i matka.
Wchodzi ojciec narzeczonej i zasiada za stołem. Chłopak
opuszcza natychmiast głowę, składa ręce do modlitwy i zaczyna się
modlić:
- "Dziękujemy Ci Boże za to jedzenie ......., dziękujemy Ci Boże za to
jedzenie... Mija pięć minut a on dalej się modli. Rodzina wymienia
zdziwione spojrzenia, a narzeczona mówi:
- "Nie wiedziałam, kochanie, że jesteś taki wierzący!"
- "A ja nie wiedziałem, że twój ojciec jest farmaceutą!"
WNIOSEK:
Nigdy nie wyjawiaj swoich strategii osobom nieznajomym,
ponieważ może to poważnie zaszkodzić twojej organizacji.
-
- Małomówny
- Posty: 61
- Rejestracja: pt maja 30, 2008 9:46 pm
Re: DOWCIPY TYLKO Z OKNAMI
Lato, popołudnie, mąż mówi do żony:
- Może pójdziemy do łóżka?
- Ale Jasiu jeszcze nie śpi, jak mu wytłumaczysz, że tak wcześnie do łóżka idziemy? A jak coś usłyszy?
- Ja to załatwię - mówi mąż i idzie do Jasia.
- Jasiu, stań w oknie i licz ubranych na czarno ludzi. Za każdego dostaniesz ode mnie złotówkę.
Jasiu idzie do okna, rodzice do łóżka. Jasiu liczy:
- Złoty... dwa... trzy... oj, ojcu by taniej prostytutka wyszła,
procesja pogrzebowa idzie...
- Może pójdziemy do łóżka?
- Ale Jasiu jeszcze nie śpi, jak mu wytłumaczysz, że tak wcześnie do łóżka idziemy? A jak coś usłyszy?
- Ja to załatwię - mówi mąż i idzie do Jasia.
- Jasiu, stań w oknie i licz ubranych na czarno ludzi. Za każdego dostaniesz ode mnie złotówkę.
Jasiu idzie do okna, rodzice do łóżka. Jasiu liczy:
- Złoty... dwa... trzy... oj, ojcu by taniej prostytutka wyszła,
procesja pogrzebowa idzie...
Wróć do „Branżowe Forum Dyskusyjne (broń pozostawiamy w szatni)”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości